Agnieszka Sosnowska

Rozmowa z autorami Akcji PRL – Udim Edelmanem i Omerem Kriegerem

 

Działania performatywne w przestrzeni publicznej w czasach komunizmu w Polsce były inicjowane zarówno przez obywateli, jak i przez władze. We wrześniu 2015 roku Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski zorganizowało Akcję PRL. Podczas trzydniowego festiwalu niezapowiedzianych akcji w przestrzeni publicznej w Warszawie grupa performerów, artystów, badaczy i aktywistów przeszła ulicami miasta, materializując w swoich działaniach archiwum momentów z politycznej i artystycznej historii Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej (1952–1989). Projekt wykorzystywał język obecności w przestrzeni publicznej PRL, uwzględniając różne akty oporu i aprobaty, formy zgromadzeń, manifestacji władzy i wspólnoty, nadzoru i niewidoczności.

 

 

Agnieszka Sosnowska: W Akcji PRL zdecydowaliście się na połączeniu w projekcie dwóch języków obecności działań performatywnych w przestrzeni publicznej – artystycznych i nieartystycznych. 

 

Omer Krieger: Pojawiają się tu różne konteksty. Pierwszym jest ogólne badanie akcji – czyli obecności w przestrzeni publicznej ludzi, którzy robią jakieś działania i za którymi stoi idea zmiany, oporu albo na odwrót – kierowani są ideą podtrzymania autorytarnego reżimu. Wtedy mówimy o działaniach, które inicjuje władza. W Akcji PRL chodziło o przyjrzenie się temu, jak ludzie funkcjonują w określonych okolicznościach, co system polityczny robi z ciałem – wolnością ruchów, jego formalnymi możliwościami. Drugim kontekstem było tło historyczne komunistycznej Polski czy, myśląc szerzej, całego dawnego bloku wschodniego. Świat socjalistyczny interesował nas w perspektywie możliwości, które ze sobą wnosił. Intrygowało nas przyjrzenie się zarówno negatywnym stronom życia w tym systemie, jak i doszukiwanie się pozytywów. Chcieliśmy przywołać strategie czy praktyki, które mogły zaistnieć tylko w tym konkretnym systemie. Chodzi o sposoby, w jaki ludzie byli razem w sytuacji brak rynku sztuki, ogromnej kontroli życia przez państwo, nierespektowania praw cywilnych i praw człowieka. Ludzie wprowadzali strategie konfrontowania się z tymi realiami i radzenia sobie z ograniczeniami. Te strategie i taktyki mogą być dla nas dzisiaj użyteczne. Obaj pochodzimy z Izraela i widzimy, że nasz rząd idzie w podobnym kierunku – ograniczania praw – dlatego pomyśleliśmy, że warto uczyć się z przeszłości i przywołać te formy.

 

Udi Edelman: W tym projekcie spotkały się ze sobą dwa archiwa – artystyczne i nieartystyczne. Jednak jako osobne widzimy je przede wszystkim z naszej dzisiejszej historycznej perspektywy. W faktycznym momencie spotkania z akcją w przestrzeni publicznej, często nie wiesz w pierwszym momencie co to jest. Zastanawiasz się, czy to może akcja artystyczna, a może akcja polityczna? Te mechanizmy działania są bardzo interesujące. Wiele akcji artystycznych ma też wymiar polityczny, więc szybko stają się nieodróżnialne w oku normalnego widza.

 

Dlaczego zdecydowaliście się na realizację tego projektu akurat w Polsce? 

 

UE:  Zaczęliśmy myśleć o tego typu projekcie jeszcze bez polskiego kontekstu. Interesowała nas próba zrozumienia akcji w przestrzeni publicznej w Izraelu w latach 70. w ramach sztuki konceptualnej. Można zauważyć tutaj pewne podobieństwo do efemerycznych działań w przestrzeni publicznej, które miały miejsce równolegle w Polsce. Rozmawialiśmy więc o tym, ale jeszcze nie za bardzo wiedzieliśmy, co zrobić z tym zagadnieniem. Braliśmy pod uwagę różne sposoby adresowania tego tematu, często dalekie od formy w jakiej znasz projekt. Kiedy podczas wizyty w Warszawie spotkałem Mariannę Dobkowską – późniejszą kuratorkę Akcji PRL z ramienia CSW Zamek Ujazdowski – rozważaliśmy różne możliwości współpracy.  Miałem świadomość, że istnieje szansa na stworzenia archiwum polskich akcji, ale moja wiedza była jeszcze niepogłębiona. Omer Krieger był kilka lat wcześniej na rezydencji artystycznej w Zamku Ujazdowskim i lepiej orientował się w kontekście lokalnym. Znał działania Akademii Ruchu i innych artystów, którzy byli aktywni w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. W pewnym momencie coś zaskoczyło. Nagle zrozumieliśmy, że dla nas o wiele ciekawsze jest zrealizowanie tego typu projektu w Polsce.

 

Jak pracowaliście z archiwum? Punktem wyjścia nie był re-enactment, czyli ponowne wykonanie, a reaktywacja. 

 

OK: Archiwum akcji z czasów PRL-u zostało opracowane przez zespół badaczek z Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego pod kierownictwem dr hab. Iwony Kurz. W skład zespołu wchodziły również dr Dorota Sosnowska i dr Magda Szcześniak i oczywiście Ty sama. Archiwum uwzględniało akcje o różnym charakterze – między innymi obchody Milenium Chrztu Polski i Tysiąclecia Państwa Polskiego w 1966 roku, samospalenie Ryszarda Siwca podczas ogólnokrajowych dożynek na Stadionie Dziesięciolecia 8 września 1967 roku, niesienie ciała Janka Wiśniewskiego na drzwiach w grudniu 1970, akcję Legalność przestrzeni Ewy Partum na Placu Wolności w Łodzi w 1971 roku, liczne akcje uliczne Akademii Ruchu, happeningi Pomarańczowej Alternatywy czy Galerii Działań Maniakalnych. Odbyliśmy też szereg spotkań artystami, którzy pomagali nam w zrozumieniu kontekstu niektórych akcji – Zofią Kulik, Krzysztofem Żwirblisem z Akademii Ruchu czy Waldemarem „Majorem” Fydrychem. Zamówiliśmy też kwerendę w Instytucie Pamięci Narodowej i zasięgaliśmy języka u badaczy kultury alternatywnej tego okresu, jak na przykład dr Ksawery Stańczyk.

Długo zastanawialiśmy się na tym, jaką perspektywę przyjąć w tym projekcie. Jak uciec od re-enactmentu? W przypadku niektórych akcji ponowne odtworzenie jest możliwe i zachowuje to samo znaczenie. Dla innych przeniesienie ich we współczesność jest zupełnie pozbawione sensu. Z tego względu staraliśmy się zestawiać ze sobą kontekst historyczny akcji, która miała miejsce trzydzieści albo czterdzieści lat temu i pracę z grupą aktywistów i performerów. Służyło to zrozumieniu, co znaczy przywoływanie tych gestów dzisiaj, a co odtwarzanie ich w nieco odmienny sposób. Na przykład, co znaczy dzisiaj stanie w kolejce, a co znaczyło w czasach PRL-u? Z dzisiejszej perspektywy to zupełnie inna sytuacja. Dlatego też w Akcji PRL zamiast stać w kolejce przed sklepem mięsnym, jak miało to miejsce w działaniu Kolejka wychodząca ze sklepu Akademii Ruchu z 1967 roku, wybraliśmy Wydział Spraw Cudzoziemców. Czuliśmy, że nie mamy prawa dostosowywać archiwum do własnych potrzeb i korzystać z niego dowolnie. Re-enactment zazwyczaj stara się być wierny oryginalnej wersji. Nie interesowało nas tego rodzaju przywiązanie do kategorii oryginału czy konserwowania przeszłości Odwołując się do polityki sztuki, nie chodziło o konserwowanie obiektu i podnoszenie jego wartości czy znaczenia historycznego, ale o użycie go. Mamy więc na przykład Akademię Ruchu, która wykonała akcję Kolejka wychodząca ze sklepu w określonym kontekście ekonomicznym jako rodzaj krytyki reżimu. Była to kolejka po mięso w czasach, kiedy ten towar był trudno dostępny. A my stworzyliśmy kolejkę do Wydziału Spraw Cudzoziemców, czyli reaktywowaliśmy akcję, uwzględniając kontakt współczesny.

 

UE: Było to też związane z jedną z uczestniczek Akcji PRL, która pochodziła z Ukrainy i faktycznie musiała godzinami czekać w kolejce w tym urzędzie. Trzeba podkreślić, że przygotowując się do projektu godzinami dyskutowaliśmy o tym, co może zadziałać, a co nie. Siłowaliśmy się z pytaniem o to, jak przetłumaczyć akcję sprzed kilkudziesięciu lat na realia dzisiejsze. Jeżeli chcielibyśmy odwołać się do narzędzi lingwistycznych, należałoby powiedzieć, że  wymaga to w zasadzie tworzenia nowych słów – a przynajmniej nowych fraz. To bardzo skomplikowane. Nie wystarczy użyć starego języka, ani nawet aktualnego języka. Robisz bowiem coś nowego.

 

OK: Na stworzone przez nas archiwum składały się nie tylko akcje performowane przez obywateli, ale też przez państwo. Czasami te performanse władzy zostają przeoczone przez artystów zaangażowanych politycznie – jak na przykład pochody pierwszomajowe. To dla nas bardzo ważne. Za pomocą archiwum przyglądamy się szeroko rozumianemu społeczeństwu i, co warte podkreślenia, nie tylko opozycji.

 

UE: Reaktywacja umożliwia zamianę stron poprzez przechwycenie gestu państwa i wykorzystanie go przez obywatela. To nowy rodzaj władzy dla obywateli.

 

Co znaczy, że państwo samo performuje? 

 

OK: Jeżeli porównamy ideologię socjalistyczną ze współczesną neoliberalną i kapitalistyczną czy nawet nacjonalistycznymi rządami, które mamy obecnie nie tylko w Polsce, ale też w Izraelu, warto przyjrzeć się motywacjom stojącym za tymi różnymi ideologiami. W pewnym sensie protestujący mają zawsze rację. Aczkolwiek, dużo wiedzy i użytecznym form oraz estetyk ma swoje źródło w reżimie komunistycznym czy socjalistycznym. Kiedy patrzysz na przykład na zdjęcia ludzi niosących wielkie wizerunki Marksa i Engelsa, można powiedzieć nieco przewrotnie, że możemy też nauczyć się czegoś od Marksa i historii. Opresja i cenzura są tylko jednymi ze składowych tego systemu i wydaje mi się fair zauważyć też jego inne aspekty. Z perspektywy dzisiejszych czasów i wysoko rozwiniętego indywidualizmu czy separacji jednostek, idee Solidarności czy wspólnej pracy bardzo zyskują na wartości. Samopomoc, tworzenie form, które są możliwe tylko przy udziale dużej grupy ludzi, to kwestie, które również bardzo nas interesowały podczas pracy nad Akcją PRL. Przede wszystkim jednak musimy pamiętać, że performans odbywał się po obu stronach. Jest to wspólne zarówno dla opozycji, jak i państwa – zdolność do pracy razem. Interesujące jest spojrzenie z tej perspektywy na przykład na Potknięcia Akademii Ruchu, czy akcję Gazety. Te działania mogą pojawiać się jako wykonywane przez pojedyncze osoby, ale możemy wyobrazić je sobie jako akcje grupowe.

 

UE: Akademia Ruchu wykorzystywała gesty władzy, kiedy na przykład w akcji Bramy. W kolejnych kilkunastu bramach ulicy Piotrkowskiej realizowany był ten sam motyw legitymowania ludzi. Trzeba podkreślić, że Akademia Ruchu była szalenie istotna dla Akcji PRL i zdecydowanie najwięcej z ich działań zostało wykorzystanych spośród materiałów, które zebraliśmy w archiwum.

 

OK: Inną paradygmatyczną akcją Akademii Ruchu jest Teatr uliczny. Nie wiem, jak szeroko ta praca jest dyskutowana w polskiej historii sztuki. Dla nas jest naprawdę bardzo istotna. Chodzi o gest malowania białego prostokąta na chodniku i podpisania go „teatr uliczny”, wyznaczając w ten sposób pole akcji.

 

Pełen tytuł projektu to Akcja PRL. Niezapowiedziany festiwal. Warto przypomnieć, że obecność Akademii Ruchu w przestrzeni publicznej były właśnie niezapowiedziana – były to anonimowe akcje. 

 

Akademia Ruchu odegrała istotną rolę w procesie zrozumienia historycznego momentu akcji w przestrzeni publicznej jako takiej. Jednak warto podkreślić, że nim zaczęliśmy myśleć o Akademii Ruchu, interesowaliśmy się zaangażowaniem w przestrzeń publiczną – sposobem, w jaki chcesz za pomocą swoich działań spotkać się z innymi ludźmi. Jednak nie jako artysta. Chodzi o sytuację, która nie jest jeszcze rozstrzygnięta i nie wiesz, co to jest. Dla mnie to jest istotny moment polityczny: kiedy widzisz coś, ale nie wiesz jeszcze, czy to jest dzieło sztuki, demonstracja czy szalony człowiek idący ulicą. Wtedy właśnie zatrzymujesz się i jesteś zawstydzony w obliczu tego spotkania. Nie potrafisz tego nazwać, więc poświęcasz temu czas, aby móc to zrozumieć. I to jest kluczowy moment – moment, w którym rzecz może stać się polityczna, a nie neutralna jak zwykła sytuacja, którą mijamy obojętnie na ulicy.

 

OK: Nie jestem pewien, czy w przypadku akcji ulicznych Akademii Ruchu mamy do czynienia z sytuacją nierozstrzygniętą. Akademia Ruchu operowała w środowisku politycznym i  działała świadomie. To były akty protestu i kwestia ich anonimowości, niezapowiadania jest równocześnie związana ze sceną artystyczną, a nawet rynkiem sztuki – polityką sztuki. Możemy zadać pytanie: a czemu nie zrobić obiektu performatywnego, który później może zostać sprzedany albo może być postrzegany jako odrębny od potocznej rzeczywistości? Akademia Ruchu starała się wtopić w rzeczywistość. Chodziło o to, żeby świadomie utracić ramę i pojawić się jako fenomen, który jest częścią życia potocznego, pozostając jednak sztuką. Wtedy mamy do czynienia z podwójną ontologią – jest to zarazem polityczne i artystyczne. Wracając jednak do kwestii performatywności, istnieje koncepcja performatywności i nie-peformatywności. Performans jest czymś, co może zostać jako takie rozpoznane – ktoś performuje. Nie-performatywność cechuje zaś to, że nie dostrzegasz niczego performatywnego albo na odwrót – że postrzegasz wszystko jako performatywne. Jest to też związane z różnicą między wydarzeniem a zwykłym stanem rzeczy, czyli tym, co ludzie robią normalnie – jak stanie w kolejce, chodzenie po ulicy, potykanie się. Więc niezapowiedziane akcje były nie tylko „dziwnymi rzeczami, które robią artyści”, ale pojawiały się na zasadzie normalnego, codziennego i użytecznego fenomenu – tego, co robią nie-artyści. Mamy tu do czynienia więc z podwójną ontologią. Możemy je widzieć zarówno jako zaawansowaną sztukę i zaawansowaną politykę. Podziwiam to ze względu na okoliczności, w których były przeprowadzane. Dzisiaj artyści krajów zachodnich pracują w zupełnie innych okolicznościach. Dlatego też uważam, że warto wrócić do tych działań i skrupulatnie im się przyjrzeć, biorąc pod uwagę obie sfery – artystyczną i polityczną. Jak postrzegasz ciało, kiedy nie pojawia się ono na scenie i nie podpiera się historią teatru? Oczywiście, takie odczytanie nie jest wykluczone, jednak znowu równolegle ta sama akcja może być czytana na bardzo wiele sposobów. W akcjach ulicznych Akademii Ruchu idea widza zostaje zawieszona. Nie ma widzów czy publiczności tych akcji w tradycyjnym rozumieniu – są sąsiedzi, uczestnicy, znajomi, przypadkowi przechodnie, użytkownicy przestrzeni publicznej. To zupełnie inny rodzaj podejścia.

 

AS: Jak działa się z materiałem historycznym, który równocześnie dopiero się poznaje?

 

UE: Dla nas oczywiście to było bardzo świeże, równocześnie jednak pełne możliwości. Wszystkie te akcje, o których dopiero zaczynaliśmy się dowiadywać, to było o wiele więcej niż to, co działo się w Izraelu. A także atmosfera polityczna tych dekad była kluczowa i pytanie, jak to w ogóle było możliwe. Jak udało się przeprowadzić tak dużo akcji artystycznych i politycznych w przestrzeni publicznej w atmosferze reżimu komunistycznego?!

 

OK: Jest coś w krajach bloku wschodniego, co jest szczególnie intrygujące dla osób z zewnątrz – jak my. Chodzi o bardzo bogatą teksturę akcji – rodzaj szczególnej wrażliwości na performatywność przestrzeni publicznej, performowanie wspólnoty i kooperacji. Takie były społeczeństwa socjalistyczne i być może coś z tego przetrwało do dzisiaj. Jest to też element wspólny między Polską a Izraelem, gdzie ta ideologia była również obecna.

 

Czego możemy nauczyć od archiwum?

 

Udi: Istotne jest zrozumienie naszej pozycji w Akcji PRL. Widzę ją jako pozycję lingwistyczną. Z tej perspektywy, przyglądając się różnym akcjom, uczymy się jak działają. Żeby nauczyć się czegoś z tego typu sytuacji, trzeba zacząć korzystać jej języka. Pytanie powinno być więc skierowane do uczestników projektu – performerów i widzów, którzy spotkali nas w przestrzeni publicznej. Czy nauczyli się czegoś o tym, jak działać w przestrzeni publicznej? Albo czy znaleźli nowe sposoby politycznego zaangażowania?

 

OK: W tego typu projektach najbardziej satysfakcji odczuwam, kiedy formy, które wypracowaliśmy, są przechwytywane przez publiczność. Stawia to pytanie o użyteczność form i o to, kiedy znowu okażą się one skuteczne. Bardzo istotne jest to, że te formy nie są jak archiwa w szklanym pudełku czy ciemnej piwnicy, do której schodzisz, żeby grzebać w historii przez kilka godzin. Chodziło nam o wzięcie archiwum i re-aktywowanie go, aby stało się politycznym faktem. To właśnie dostrzegam w demonstracjach, które w różnych formach miały miejsce w Polsce w ostatnich dwóch latach – w 2016 i 2017 roku. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że to reaktywacja pierwszego albo drugiego stopnia, bo przechwyciliśmy je z lat 60. czy 70. Akcja PRL miała miejsce w 2015 roku i rok albo dwa lata później to wraca już bezpośrednio podczas masowych protestów. To, czy mieliśmy na to wpływ z Akcją PRL, nie jest tutaj szczególnie istotne.

 

Można powiedzieć, że w polskiej rzeczywistości politycznej w 2016 i 2017 roku archiwum ożyło. Symptomatyczne wydaje mi się to, że połowa bardzo widocznego w czasie ostatnich manifestacji kolektywu akcjonistycznego „Czarne Szmaty” to uczestniczki Akcji PRL. W ramach projektu odbyła się akcja Pomnik zatrzymania tramwaju, kiedy tramwaj i ruch uliczny na Marszałkowskiej został zablokowany przy pomocy kilkunastometrowego transparentu z napisem „nie pojedzie”. Akcja nawiązywała do gestu Henryki Krzywonos, która 15 sierpnia 1980 roku zatrzymała prowadzony przez siebie tramwaj i dołączyła do strajku w Stoczni Gdańskiej. W październiku 2016 roku podczas Czarnego Protestu[1] „Czarne Szmaty” przechwyciły tę strategię i zablokowały ruch uliczny na Alejach Jerozolimskich przy pomocy dwudziestometrowego czarnego transparentu z napisem „granica pogardy”. Pomiędzy 2015 a rokiem 2017 drastycznie zmieniły się nastroje społeczne. Czy rok 2017 jest więc lepszym momentem na aktywowanie akcji niż był nim rok 2015?

 

OK: W zasadzie to możemy powiedzieć, że w 2015 to były tylko próby, a performans ma miejsce teraz w 2017 roku.

 

UE: Równocześnie Akcja PRL była laboratorium. Testowaliśmy różne rzeczy. Próbowaliśmy pracować z kontekstem historycznym, akcjami z przeszłości i staraliśmy się zrozumieć, jak współcześnie mogłoby to zadziałać.

 

OK: I niech to będzie kontynuowane. Udi Edelman mówił o lingwistyce. Wydaje mi się, że faktycznie próbowaliśmy przypomnieć pewnie akcje wraz z ich specyficznym słownikiem – syntaksą i słowami. Dzięki temu wiemy teraz, jak zatrzymać tramwaj przy użyciu transparentu czy jak posłużyć się Konstytucją jako tekstem performatywnym – jako politycznym aktem mowy, co miało miejsce w drugim dniu Akcji PRL, kiedy wynajętym autokarem jeździliśmy po mieście i zatrzymywaliśmy się przez budynkami władzy – Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, Radą Ministrów – gdzie odczytywaliśmy stosowny fragment Konstytucji PRL. Była to reaktywacja akcji Wycieczka Akademii Ruchu z 1978 roku.

Najbardziej inspirujące jest pytanie o to, jak tworzy się historia, a także jak tworzyć samemu historię. Myślę, że jednym z najważniejszych momentów w Akcji PRL, który naprawdę coś w nas poruszył, było wystąpienie Joanny Szczepkowskiej. Stworzyła ona narrację dla własnego wystąpienia z przeszłości, kiedy w październiku 1989 roku na antenie telewizji wypowiedziała symboliczne zdanie „Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm”. Z jednej strony dodaliśmy to do archiwum, prosząc ją, żeby odczytała tekst jeszcze raz oraz specjalnie przygotowaną kronikę. Odnosiło się to więc do oryginalnego wydarzenia. Jako aktorka odgrywała fakt, który stał się momentem historycznych. Z drugiej jednak chodzi też o reaktywację i przyszłe narzędzia tworzenia historii przy użyciu własnego ciała. Mam wrażenie, że właśnie z tym spotykamy się w Warszawie w 2017 roku.

Oczywiście jako autorzy Akcji PRL patrzymy na protesty w Polsce i strategie, które tutaj się pojawiają przez soczewkę tego projektu i tego, co wtedy testowaliśmy, a co teraz tak wyraźnie pojawia się na ulicach Warszawy i innych polskich miast. Trzeba jednak podkreślić tutaj wielką rolę polskich odbiorców i polskiej sceny artystycznej, która jest bardzo aktywna politycznie. O izraelskich nie można tego powiedzieć. Mieliśmy rzadką okazję pracować z takimi ludźmi takimi, jak zespół CSW Zamek Ujazdowski, performerzy i aktywiści czy artyści zaangażowani politycznie. Wszyscy wnieśli do projektu własną wiedzę ciała – z wcześniejszych protestów i demonstracji. Obserwowaliśmy za pośrednictwem Facebooka naszych przyjaciół i współpracowników demonstrujących i wykorzystujących te taktyki podczas masowych protestów, które miały miejsce w Polsce w 2016 i 2017 roku. To jest prawdziwa reaktywacja! Mamy nadzieję, że Akcja PRL stała się dla nich pewnym impulsem i laboratorium, w którym mogli przyjrzeć się protestom pod kątem cielesnej obecności. Dla nas to wielka satysfakcja obserwować ich w działaniu.

 

 

Udi Edelman – kurator i dyrektor ds. badań i współpracy akademickiej w Israeli Center for Digital Art w Holonie oraz współwydawca „Mafte’akh”, czasopisma akademickiego dotyczącego myśli politycznej. Jego badania i praca wiążą się z historią i różnorodnymi przejawami sztuki w odniesieniu do zagadnień prawdy i fikcji, mitów i etosów.

 

Omer Krieger – artysta i kurator zajmujący się tworzeniem akcji performatywnych, sytuacji politycznych, form zbiorowości i choreografii społecznych w przestrzeniach publicznych. Krieger bada doświadczenie publiczne i formy performatywności państwa, interesuje się również powiązaniami występującymi między sztuką, obywatelskością, polityką a działaniem. Jest współtwórcą performatywnego zespołu badawczego Public Movement

 

 

[1] Czarny Protest to ogólnopolska masowa akcja, która odbyła się 3 października 2016. Wzorem kobiet z Islandii, które w 1975 r. sparaliżowały kraj, Polki przeprowadziły jednodniowy strajk ostrzegawczego w obronie praw kobiet i przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej.